
Narodowy radykalizm wobec neomarksistowskiej rewolucji
W swoich rozważaniach wielokrotnie podkreślałem, że środowiska nowolewicowe należą do Naszych najgorszych wrogów, a głoszone przez nie idee stanowią jedne z największych zagrożeń dla Naszej Cywilizacji. W ciągu ostatnich lat zdecydowanie zwiększyła się ich aktywność, ofensywność i oddziaływanie na społeczeństwa zachodnich krajów, w tym niestety również Polski. Najbardziej jaskrawym przykładem neomarsksistowskiej ofensywy jest nachalne promowanie ideologii LGBT i gender. Proces ten widoczny jest na kilku płaszczyznach: kulturowej, społecznej, politycznej i gospodarczej. W walce o zbiorową tożsamość i fundamenty cywilizacji najistotniejsza jest płaszczyzna kulturowa. Na tym odcinku propagatorzy dewiacji wykazują niezwykłą aktywność i coraz większe wpływy od wielu lat. Wątki związane z homoseksualizmem i transseksualizmem pojawiają się już w większości produkcji filmowych i telewizyjnych. Niektóre zachodnie platformy streamingowe posiadają w dużej części swojej oferty filmy i seriale, których fabuła jest najeżone antywartościami. Oprócz promowania dewiacji seksualnych widać tam szeroko pojęty nihilizm, hedonizm, całkowity brak wyższych wartości i celów. Jest to w dużej mierze promowanie postaw kosmopolitycznych, antyrodzinnych i antyreligijnych. Możemy, więc śmiało rzec, że popkultura stała się narzędziem do prowadzenia wojny kulturowej, szczególnie w dziedzinie promowania LGBT. Ofensywa dotycząca tej materii prowadzona jest również na płaszczyźnie społecznej, która w różny sposób zazębia się z pozostałymi wymienionymi przeze mnie płaszczyznami. Przykładem działań na tym akurat obszarze jest wejście propagandy LGBT do szkół. Coraz częstsze są obecnie przypadki organizowania tzw tęczowych piątków, bądź promowania homoseksualizmu przy okazji wychowania do życia w rodzinie etc. Sytuacje takie są szczególnie niebezpieczne, ponieważ indoktrynacja dzieci i młodzieży z wykorzystaniem szkoły może skutecznie wykrzywić im spojrzenie na świat, naturę, tożsamość płciową i utrudnić odróżnianie dobra od zła. Jest to o tyle smutne i niezrozumiałe, gdyż obecnie przez drugą kadencję władzę w Polsce sprawuje centroprawicowy PIS, partia, która wielokrotnie odwoływała się do etyki katolickiej, wartości chrześcijańskich i która ustami swoich polityków dokonywała pozornej krytyki lewackich postulatów obyczajowych. Niestety widzimy tutaj kolejny przykład tego, że dla demoliberalnych politykierów słowa nie muszą być tożsame z czynami. Przykładem cynicznego postępowania ze strony polityków PIS-u jest także ich podejście do kwestii aborcji. Wyciągnięcie tego tematu akurat teraz, a nie we wcześniejszych latach prosperity i spokoju jawi się nie jako troska o życie nienarodzonych, tylko chęć odwrócenia uwagi opinii publicznej od kryzysu gospodarczego spowodowanego pandemią koronowirusa i skanalizowanie niezadowolenia społecznego. Na skutek zmasowanej propagandy i działań socjotechnicznych polskie społeczeństwo stało się w ciągu ostatnich 10-15 lat bardziej przychylne dla osób otwarcie manifestujących homoseksualny styl życia. Jednak nie oznacza to, że osiągnięty został jakiś konsensus. Jeszcze zanim LGBT stało się „modne”, a liberalni politycy i media przyjęli nowolewicowe paradygmaty w dziedzinie cywilizacyjno-kulturowej, w Polsce nie było żadnych prześladowań mniejszości seksualnych. Osoby mające „nieheteronormatywne” zachowania nie były w żaden sposób ofiarami penalizacji, a jakiekolwiek przypadki ostracyzmu społecznego występowały tylko wówczas, jeśli dana osoba obnosiła się ze swoją odmiennością. Choć z punktu widzenia etyki katolickiej homoseksualizm jest grzechem przeciwko naturze, to polskie prawodawstwo nigdy nie uznawało tego za przestępstwo, czego nie można powiedzieć np o prawie niemieckim i nie mam tu na myśli okres III Rzeszy. Jednak lewicowi politycy i dziennikarze przez lata wmawiali zarówno polskiemu społeczeństwu, jak też opinii publicznej w Europie Zachodniej i Ameryce Północnej, że mniejszości seksualne są w Polsce gnębione.
W latach 90-tych i na początku XXI wieku polskojęzyczni nowolewicowcy mówili, że chodzi im tylko o tolerancję, powołując się często na casus dotyczący odwiedzania w szpitalu i uzyskiwania informacji o stanie zdrowia przez osoby żyjące w związku homoseksualnym. Jest to typowy przykład grania na emocjach i perfidnego wykorzystywania litości. Następnie piewcy „postępu” zaczęli organizować tzw marsze równości. Przez kilka pierwszych lat wydarzenia te spotykały się z gwałtowną reakcją lokalnych społeczności, szczególnie nacjonalistów i kibiców. Często dochodziło do zablokowania, bądź siłowego rozpędzenia zgromadzenia przez oburzonych Polaków. Jednak z biegiem lat działacze LGBT otrzymywali coraz większe wsparcie od policyjno-sądowego aparatu ucisku. Mam tu na myśli nie tylko darmową ochronę marszów, ale także coraz większe represje wobec osób krytykujących homoseksualizm i ideologię LGBT. Równolegle z tym procesem rozwijała się wspomniana wcześniej dywersja na polu kulturowym. Niestety duża część polskiego społeczeństwa jest bardzo podatna na działanie mass-mediów i popkultury. Dlatego tak wiele osób dało się zmanipulować lewackiej propagandzie i nie dostrzega zagrożenia w ideologii LGBT. Od kilku lat nowolewicowcy nie mówią już o tolerancji. Oni otwarcie domagają się prawnych represji dla osób o odmiennych poglądach i przywilejów dla mniejszości seksualnych. Czy coś nam to przypomina? Oczywiście dla każdej osoby zainteresowanej historią współczesną i myślą polityczną widoczne są gołym okiem podobieństwa do komunizmu. Dlatego jak najbardziej uzasadnione jest określanie nowolewicowych idei terminem „neomarksizm”. Różnica pomiędzy komunizmem i neomarksizmem polega na doborze głównych obszarów zainteresowań, bazy społecznej i metod działania. Neomarksizm nie stawia w centrum zainteresowań zagadnień społeczno-ekonomicznych, tylko kulturowo-cywilizacyjne. Nie chodzi tutaj o klasycznie pojmowaną Rewolucję z udziałem siły zbrojnej, lecz walkę o kulturę i pełzającą rewolucję w zakresie ładu normatywnego dotyczącego rodziny, płci, duchowości i tożsamości. W toku tej Rewolucji poglądy nowolewicowe , szczególnie na temat LGBT, aborcji, stosunków Państwo-Kościół, edukacji i wychowania, oraz imigrantów spoza Europy zostały przyjęte przez większość środowisk liberalnych. Jeszcze w 2011 Platforma Obywatelska stanowiła partię technokratów, dla której jedynym istotnym wspólnym mianownikiem był „antyPIS”, natomiast teraz stanowi ona ugrupowanie , które w sprawach obyczajowych przemawia wspólnym głosem ze skrajną lewicą. Katalog owych mniejszości, tak usilnie promowanych przez lewaków i liberałów okazuje się otwarty, gdyż obecnie mówi się nie tylko o homo- i transseksualizmie, ale promuje się szalone idee gender zakładające istnienie kilkudziesięciu (sic!) „płci kulturowych”. Nie należy zapominać także, że środowiska nowolewicowe wykorzystując wsparcie ze strony liberałów i wielkiego kapitału prowadzą walkę również na polu gospodarczym. W tym miejscu należy zaobserwować zjawisko bojkotów konsumenckich ogłaszanych przez lewaków i liberałów wobec firm, które otwarcie działają wbrew czerwono-tęczowym standardom. Warto uwagi jest także postawa większości korporacji, które nie tylko usilnie lansują ideologię LGBT i postawy proaborcyjne, ale także dochodzi do przypadków dyskryminowania pracowników, którzy są temu przeciwni. Kapitalistyczny model pracy ma także antyrodzinny wymiar, ponieważ narzucany przez korporacyjny styl życia „wyścig szczurów” i pracoholizm prowadzą do tego, że człowiek nie ma czasu dla rodziny, co w konsekwencji doprowadziło do upowszechnienia mody na bycie singlem, a w konsekwencji do jeszcze większej atomizacji społecznej i dalszego obniżenia wskaźnika dzietności. W dalszej konsekwencji taki model życia prowadzi do poczucia samotności, depresji, ucieczki w rozmaite używki i nałogi, a na skutek tego często do destrukcji zdrowotnej, psychicznej, społecznej i duchowej. Jednak najbardziej gwałtowny i żywiołowy przykład neomarksistowskiej rewolucji w III RP to mające miejsce w ostatnim czasie protesty przeciwko orzeczeniu Trybunału Konstytucyjnego w sprawie dotyczącej aborcji ciężko chorych dzieci. Należy wspomnieć, że większość osób biorących udział w tych protestach nie jest związanych z ruchem nowolewicowym, lecz zostało zmanipulowanych przez lewackie i liberalne ośrodki wpływu. Jednak nie możemy bagatelizować przypadków fizycznych ataków skrajnie lewicowych grup na Kościoły, pomniki, miejsca pamięci narodowej, czy aktywistów pro life. Również postulaty, język i retoryka niektórych organizacji i grup biorących udział w tzw Strajku Kobiet bardziej zbliżona jest do lewackiego ekstremizmu, niż jakiejkolwiek merytorycznej dyskusji. W Internecie publikowane były nagrania na których grupki uczestniczące w proteście promowały anarchizm, lub śpiewały pieśni włoskich komunistów. W kilku polskich miastach zawitały niemieckie bojówki anarcho-komunistyczne próbujące atakować Kościoły przy pomocy m.in. młotków i broni gazowej. Pojawiały się postulaty aborcji na życzenie, delegalizacji patriotycznych organizacji, prześladowania Kościoła Katolickiego, a dodatkowo przekaz emanował wulgarnością, która przystoi bardziej zapijaczonym i zaćpanym menelom, niż osobom, które na poważnie chcą dyskutować o sprawach społecznych i politycznych. W tym momencie pojawiają się pytania: Co możemy zrobić, aby powstrzymać neomarksistowską rewolucję? Jak mamy działać, aby nasze działania były skuteczne? Odpowiedzi na te pytania mogłyby stać się przyczynkiem do kolejnego tekstu, dłuższego, niż ten, jednak spróbuję w skrócie przedstawić swoje przemyślenia na ten temat, pisząc z perspektywy działacza Obozu Narodowo-Radykalnego. Aby przekonywać społeczeństwo do całkowitego zakazu aborcji nie wystarczy działalność edukacyjna. Absolutnie nie jest w tej materii skutecznym narzędziem zbieranie podpisów pod kolejnym projektem ustawy. Nie jest tym również eksponowanie zdjęć rozerwanych dzieci, zabitych podczas aborcji. Zatem co jest dobrą metodą? Uważam, że jako nacjonaliści musimy teraz zainicjować ogólnopolską dyskusję na temat tego w jaki sposób Państwo powinno wspierać rodziców mających dzieci z ciężką niepełnosprawnością. W ten sposób nie tylko wytrącimy koronny argument z ręki rozszalałych aborcjonistów, ale zwrócimy uwagę na ważny problem społeczny. Problem, który musi być rozwiązywany w sposób systemowy, a nie poprzez aborcję. W tym miejscu należy wspomnieć, że tak wielka popularność kompromisu aborcyjnego w polskim społeczeństwie wynika głównie z manipulacji, ale także zrozumiałego strachu. Strachu potencjalnych rodziców przed cierpieniami i bezradnością związanymi z urodzeniem ciężko chorego dziecka. Niestety większość środowisk prawicowych, stojąc na gruncie bezdusznej filozofii wolnego rynku wykazuje się całkowitym brakiem empatii, wobec tych Polaków, którzy są w największej potrzebie, a jednocześnie nie stanowią wpływowej grupy elektoratu. Dla niektórych prawicowych polityków i publicystów wystarczy tylko zakazać aborcji, natomiast nie interesują się oni losem i poziomem życia rodzin, które wychowują ciężko chore dzieci. Od wielu lat akcje charytatywne na rzecz takich osób organizuje ONR, jak również inne organizacje nacjonalistyczne, czy też katolickie, ale w tym momencie przyszedł czas, abyśmy nie tylko pomagali naszymi skromnymi siłami, ale uderzyli w stół i domagali się , aby politycy i urzędnicy, będący rzeczywistymi decydentami mającymi możliwości zajęli się realnym wspieraniem, a nie tylko wykorzystywaniem dzieci nienarodzonych, rodzin z chorymi dziećmi, czy samotnych matek, jako karty przetargowe w wyścigu wyborczym i ocieplaniu wizerunku. Nasza aktywność musi rozwijać się także w dziedzinie walki o kulturę. Dzieci i młodzież potrzebują nie tylko klasycznie rozumianej edukacji i wychowania, ale także właściwych wzorców osobowych zawartych w postaciach literackich i filmowych, a także utworach muzycznych. Myślę, że będąc polskimi nacjonalistami musimy popularyzować powieści związane z historią Polski i Europy, ale także sami powinniśmy wejść w obszar literatury beletrystycznej i wykorzystywać to narzędzie do propagowania odpowiednich wzorców osobowych. Ostatnie wydarzenia, a szczególnie ataki na Kościoły pokazały, że nie wolno Nam zaniedbywać aktywizmu sportowo-ulicznego. To właśnie nacjonaliści i kibice najskuteczniej bronili Kościołów i pomników przed antifiarską dziczą i ich sprowadzonymi z Niemiec przyjaciółmi. Dlatego niezmiernie cieszę się z tego, że powołaliśmy do życia Brygady Narodowe. Wierzę, że będą pełnić one rolę nie tylko ochronną, ale także wpłyną na większy rozwój fizyczny i proobronny w naszym środowisku. Przyciągną one także do nacjonalizmu ludzi, którzy do tej pory nie byli zainteresowani Ideą, ale dla których męstwo i sprawność fizyczna są istotnymi wartościami. Podsumowując moje rozważania muszę stwierdzić, że nie wystarczy, abyśmy zachowali depozyt Idei. Musimy starać się, aby do naszych poglądów przekonać ludzi, którzy Idei jeszcze nie znają. Aby robić to skutecznie, nie możemy stać wyłącznie na pozycji oceniająco-osądzającej. Musimy tworzyć alternatywę dla demoliberalnego modelu społeczeństwa. Konieczne jest, abyśmy tworzyli rozwiązania problemów społecznych i społeczno-ekonomicznych, dlatego nie możemy stać się środowiskiem kontemplacji, lecz środowiskiem czynu!